Opis spektaklu
Jest coś szekspirowskiego w "Cholonku..." Janoscha. Przeżyłem tę książkę, która jest niewątpliwie prawdziwym dziełem literackim, jako wstrząs intelektualny. Podziałała na mnie jak piorun, ujawniając bezsens dotychczasowej literatury o Śląsku - mówi Kazimierz Kutz, reżyser i senator.
W Teatrze Nowym w Zabrzu odbyło się spotkanie promocyjne najnowszego wydania "Cholonka, czyli dobrego Pana Boga z gliny" autorstwa Janoscha, pisarza urodzonego w Zabrzu i przez kilkanaście lat związanego z tym miastem. Książka ukazała się niedawno nakładem krakowskiego wydawnictwa Znak. To dopiero drugie wydanie, ale jakże cenne dla miłośników tej lektury - zawiera ocenzurowane w latach 70. fragmenty, a także słowniczek gwary śląskiej. Słowem wstępnym opatrzył ją Jerzy Ilg, redaktor naczelny Znaku.
- Janosch zetknął się w dzieciństwie z potworną biedą, jego Śląsk, jego Zabrze, jego Poręba i ul. Piekarska (dom, w którym urodził się pisarz wyburzono pod DTŚ - przyp. red.) to dno, to szambo - uważa Jerzy Ilg. - On pokazuje w tej książce ludzi bardzo przenikliwie, ostro, ale trzeba też pamiętać, że potrafi się pochylić nad słabymi, ma dla nich dużo uczuć - podkreśla.
Goście zgromadzeni w Teatrze Nowym próbowali odpowiedzieć na pytanie, skąd wynika fenomen Janoschowego "Cholonka..." i czy rzeczywiście jest to śląski obraz tyleż śmieszny, co tragiczny.